Rudzik na Bielanach

Agnieszka Brustman i Karolina Rudzik w XXII LO
05 kwietnia 2024

Ewa Foley

Pojednanie z rzeczywistością

 

 

Urodziłaś się na Bielanach. Jak zamykasz oczy i widzisz Bielany sprzed lat, to co widzisz?

 

Siedzimy teraz w kuchni u mnie w domu przy Kleczewskiej na Bielanach. Jak wyjrzymy przez okno, po skosie widzimy budynek, w którym się urodziłam jesienią 1952 roku. Nie w szpitalu, tylko w domu. Każda z moich sióstr także urodziła się w tym domu, z cudowną bielańską położną. A jak tylko ja się urodziłam, to ta sama położna szybko pobiegła do naszego sąsiada i odebrała Bogdana Knaflewskiego, z którym później byłam w jednej klasie w ogólniaku (w liceum Jose Marti). Mój ojciec był bardzo znanym sklepikarzem na Bielanach. Prowadził przy Kleczewskiej, dzisiaj by się powiedziało, delikatesy. Tata sprzedawał kartofle, mam robiła śmietanę. Oni byli sercem Bielan. Dzieci z okolicy były wysyłane do “Gieni" (moja mama to Eugenia) po włoszczyznę czy po ser. A potem my wszyscy do jednej klasy w ogólniaku chodziliśmy!

 

Ewa (siedzi w pierwszym rzędzie, czwarta od lewej) ze swoją klasą w ogólniaku. Polonistka Alina Abramowicz stoi po środku.

 

Bielany pamiętam od małego, w szczególności piękną Kleczewską i Płatniczą z latarniami gazowymi. Jak miałam 7 lat, rodzice kupili mieszkanie przy ulicy Lisowskiej. Naprzeciwko była szkoła podstawowa nr 113, do której chodziłam z wielkim tornistrem. Później było liceum XXII LO im Jose Marti, które organizowało wspaniałe spotkania dla absolwentów. Historię naszej szkoły spisałaś w monografii na 75-lecie. W książce są także moje wspomnienia.

A na Lisowskiej spędziłam całe moje dzieciństwo, bawiąc się w piaskownicy, w ogródku. Zaraz po maturze wyjechałam z Polski do Anglii na studia, potem do Australii, później były Stany. Życie zatoczyło koło i wróciłam na Bielany. Uwielbiam tu być. Mój mąż Michael też uwielbia Bielany! Urodził się i studiował w Seattle (stan Washington), po studiach przeniósł się na Hawaje (Honolulu, wyspa Oahu), a potem mieszkał 30 lat w Denver (Kolorado), gdzie

mieszkaliśmy przez wiele lat razem. Michael tak zakochał się w Bielanach, (jego ulubiona kawiarnia to CZYTELNIA na Kasprowicza, a piekarnia to DEJ na Płatniczej), że po kolejnej wizycie kilka lat temu podjęliśmy decyzję, że już tutaj zostaniemy na emeryturę…

 

Odwiedziny Ewy w liceum. W książce "75-lecie" są spisane wspomnienia Ewy i jej kolegi, Marka Krawczyka.

 

Twoje najlepsze wspomnienie z Bielan.

 

Oj, Karuzela! Karuzela! Jak w tej piosence Marii Koterbskiej - co niedziela karuzela na Bielanach, z rodzicami i z moimi dwiema siostrami (ja jestem środkowa). Nigdy tego nie zapomnę, jak tata nas brał za ręce i zasuwaliśmy do Lasku Bielańskiego na tę karuzelę. Przy karuzeli były organizowane fajne zajęcia muzyczne dla dzieciaków. Uwielbiałam to!

 

Jesteś mówcą motywującym, promotorką pozytywnego życia i doradcą życiowym. Czym jest dobrostan kobiety w dzisiejszych czasach?

 

Bardzo piękne i mądre pytanie. My kobiety rzadko zadajemy sobie takie pytania. A to przecież jest najważniejsza rzecz w życiu: wiedzieć co utrzymuje mnie w dobrym-stanie, czyli dobrostanie. Moja wychowawczyni z liceum – profesor Alina Abramowicz, którą zresztą miałaś przyjemność poznać, niedługo skończy 94 lata. Zadałam jej kiedyś bardzo podobne pytanie. Jak ona to robi, że jest zawsze w dobrym stanie? Taka pogodna, pozytywna i cierpliwa. Znajduje życzliwe słowo i uśmiech dla każdego. Jesteśmy ponad 50 lat po maturze, a ona wszystkich z naszej klasy dobrze pamięta. I sypie jak z rękawa ciekawymi opowieściami o naszych czasach licealnych, jakby to było wczoraj. Jak ona to robi? I ona mi odpowiada – trochę zgarbiona, ale w fenomenalnym stanie psycho-fizycznym, oczywiście zadbana i pięknie ubrana:

“Ewusiu, bo ja siebie lubię.”

To jest klucz do dobrostanu – lubienie siebie. A ja dodam coś od siebie: pojednanie się z rzeczywistością. Pojednanie się ze swoją kobiecością, ze starzeniem się, z rodzicami, z mężczyznami, z historią rodzinną. Pojednanie jako zgoda na to, co jest. Czyli niezaklinanie rzeczywistości, żebym chciała, żeby było inaczej. Pogodzenie się z tym co jest. Tak, jak jest, jest dobrze. Jeśli tego nie zrobimy, nigdy nie będziemy zadowoleni i nigdy nie będziemy w dobrym stanie. Gdy co roku w marcu zbliża się rocznica tragicznej śmierci mojego jedynego syna Maćka, najchętniej bym użyła wszystkich moich narzędzi zaklinania rzeczywistości, udając, że to się nie wydarzyło.

Ale nauczyłam się, że jedynym kluczem do zdrowia psychicznego jest uznanie

tego, co jest. To samo mówię do Oli - ukochanej Maćka, niedoszłej mojej synowej, gdy się spotykamy. Ten anniversary effect (efekt rocznicowy) odpala we mnie co roku jako wielki ból tęsknoty.

Co wtedy, gdy jest trudno? Dajmy sobie prawo do tych intensywnych uczuć, popłaczmy sobie, pojednajmy się z tym, to jest jedyny sposób na odpuszczenie, na uwolnienie bólu. Kluczem do uwolnienia czy przetransformowania tej „trudności” jest podzielenie się z kimś, rozmowa z drugim człowiekiem. Nie odcinajmy się od świata i nie wchodźmy introwertycznie w siebie. Nie walczmy. Pojednajmy się.

Dobrostan - to piękne polskie słowo. Ponad 20 lat temu napisałam książkę „Powiedz w życiu tak: poradnik dobrostanu” (wydawnictwo FEERIA). Słowo dobrostan jest mi więc bardzo bliskie - uważam je za ważne. A miłości do słów nauczyła mnie właśnie bielańska polonistka profesor Abramowicz.

 

Od lewej Marek Krawczyk, wychowawczyni z liceum - Alina Abramowicz, Karolina Rudzik, Ewa Foley.

Lato 2022.

 

Jakie są potrzeby dzisiejszej kobiety?

 

Nie znam odpowiedzi na to pytanie, to bardzo indywidualna sprawa, ale … na moje wyjazdowe tygodniowe Kręgi Kobiet są zapisy z rocznym wyprzedzeniem (prowadzę te zajęcia na Warmii w Kawkowie www.tuiteraz.eu )! Czyli jest w kobietach potrzeba siostrzeństwa, rozwoju, jest tęsknota za “plemienną” przynależnością. Jesteśmy odcięte od pierwotnych korzeni, a bez korzeni nie ma skrzydeł. Kiedyś kobiety zbierały się na ceremonie, rytuały, wycinały, darły pierze itd. Kręgi Kobiet to nie szkolenie korporacyjne - to odosobnienie, nazywam to WCZASY Z ROZWOJEM. Nie ma tam gadającej głowy, ja

niczego nie nauczam. Krąg nas uczy, uczymy się od siebie nawzajem.

Pierwszego dnia często obserwuję w kobietach lęk: “co ja w ogóle

tutaj robię?” Po 2-3 dniach przychodzi refleksja, że potrzebuję tutaj być, siedzieć w kręgu, płakać razem, śmiać się razem, medytować, ćwiczyć jogę. Magia życia polega na tym, że jak już raz czegoś doświadczysz, to nigdy tego nie zapomnisz. To siostrzeństwo, to właśnie poziom zaufania do innych kobiet, uznanie, że jesteśmy sobie równe i jesteśmy wszystkie takie same. Owszem, możemy być różne wiekowo, kształtowo, rozmiarem, doświadczeniem życiowym, ale jesteśmy sobie równe, bo wszystkie jesteśmy kobietami z Ziemi, czyli Ziemiankami (a nie z Wenus!) Powtarzam to zdanie jak mantrę wiele razy w ciągu dnia i w końcu dociera. Przychodzi taki moment, że bierzemy się za ręce, oddychamy razem i delektujemy się faktem, że jesteśmy kobietami. Kobietami, które dały życie, albo dadzą, albo nie dadzą, ale są kapłankami życia. To właśnie daje poczucie przynależności do plemienia świadomych kobiet. Wierzę, że są dwa sposoby na życie: 1) życie mindful (uważnie), albo mindless (bezmyślnie). Kobiety, które do mnie przyjeżdżają, chcą żyć świadomie. 

I taka ciekawostka: 

Badania wykazały, że kiedy kobiety zaprzyjaźniają się z innymi kobietami, uwalnia się w ich ciele oksytocyna, hormon miłości, który łagodzi poziom stresu, podwyższa nasze poczucie własnej wartości, sprawia, że jesteśmy optymistycznie nastawione do ludzi, mamy większą zdolność do myślenia i osiągania lepszych wyników, dzięki czemu jesteśmy bardziej skłonne do awansu. Ten sam efekt nie występuje u mężczyzn, kiedy łączą się z innymi ludźmi – kobietami lub mężczyznami .“ powiedziała Cullen na łamach serwisu The Independent.

 

Jakie problemy mają kobiety?

 

Po 50 latach pracy z ludźmi wiem, że problem jest zawsze jeden i ten sam: relacja ze sobą.

 

Czy uważasz, że zmieniająca się rola mężczyzny we współczesnym społeczeństwie sprawia, że potrzebuje on coraz więcej wsparcia i zrozumienia, podobnie jak kobiety? W kontekście długotrwałej koncentracji na wzmacnianiu kobiet, czy nie czas przyjrzeć się również potrzebom męskiej wrażliwości?

 

Moi koledzy po fachu prowadzą kręgi męskie, mężczyźni są coraz silniejsi, coraz bardziej świadomi, coraz bardziej wrażliwi. Dlaczego? Dlatego, że uznają też swoją kruchość. Żeby razem wzrastać, musimy przestać

myśleć oddzielająco. My kobiety i my mężczyźni. Myślmy jednocząco. Jesteśmy podobni do siebie. Musimy się jednoczyć, bo życie jest wystarczająco ciężkie bez dodatkowego stresu samotności. Zauważam, że płeć męska ma taką samą potrzebę i pragnienie przynależności do “plemiennego” kręgu świadomych mężczyzn. Kręgi męskie są tak samo intensywne, są tak samo dostępne, zbierają się w wielu miejscach w Polsce, tylko może trochę mniej się o tym mówi…

 

Ewa w kręgu kobiet.

 

Z językoznawcy i specjalisty od marketingu przeszłaś do terapii naturalnych i prowadzenia kliniki w Australii. Jakie wyzwania towarzyszyły temu przejściu? I co z tych doświadczeń wyniosłaś właśnie dla obecnej pracy?  

 

To jest bardzo interesujący temat, to wyjście z wieloletniej kariery w korporacji by móc realizować swoją pasję… no a potem zrobienie z tej pasji zawodu i wykształcenie się w nim. Oczywiście, że jest to wyzwaniem, ale patrzę na to trochę inaczej. Jeżeli podejmuję decyzję na dowolnym etapie mojego życia, że chcę być wierna sobie, czyli iść ścieżką mojej duszy i ustawiam to jako intencje, to wtedy życie samo podsuwa pomysły i rozwiązania. Mnie życie wyrzuciło z korporacji poprzez wypadek rowerowy, w którym prawie nie umarłam. Miałam 17 szwów na głowie, wstrząs mózgu i rozbite całe ciało. Ktoś przyniósł mi do szpitala nagranie audio Louise L Hay (autorka książek motywacyjnych, m.in. “Możesz uzdrowić swoje życie”, „Codziennie kochaj siebie”) i wtedy same cuda się wydarzyły. Leżąc w szpitalu byłam w desperacji. Ale czy my musimy zmieniać się przez desperację? Nie, możemy zmieniać się przez inspirację. Od lat pracuję z amazonkami. Albo umrą, albo będzie remisja, albo tej remisji nie będzie. I uwierz mi, nigdy nie widziałam w żadnych moich grupach tyle radości życia i cieszenia się chwilą obecną. Tyle akceptacji siebie, mimo że nie mają piersi, przyjmują chemię lub wlewy. Myślę, że w tym jest duża lekcja. Bo czy naprawdę musimy czekać na desperację, diagnozę, wypadek, porzucenie, rozwód, bankructwo by coś w życiu zmienić?

Joseph Campbell pisał:

"Mu­simy poz­być się życia, ja­kie zap­la­nowa­liśmy, aby mieć życie, które na nas czeka. Podążaj za tym, co Cię uszczęśliwia, a wszechświat otworzy Ci drzwi, nawet gdyby wydawałoby się, że wokół są same ściany."

Tak właśnie wydarzyło się w moim życiu. Po wypadku poszłam na studia w Sydney, studiowałam medycynę holistyczną, zostałam naturoterapeutką, otworzyłam klinikę i zaczęłam pracować z ludźmi, potem prowadzić warsztaty, a potem zaczęłam pisać. Najpierw do szuflady. Ale zawsze w tyle głowy pamiętałam słowa mojej polonistki z liceum profesor Aliny Abramowicz „Pisz Ewka, pisz, masz talent”. I ten „podszept” sprzed lat sprawił, że moja pierwsza książka pt. ZAKOCHAJ SIĘ W ŻYCIU ujrzała światło dzienne w roku 2000 i do tej pory znika z półek, ciągle się sprzedaje. W roku 2024 wyjdzie nakładem WYDAWNICTWA FEERIA nowa odświeżona edycja - teraz nad tym pracuję…

 

Mieszkałaś w wielu miejscach na świecie. Czy kobiety z różnych kontynentów są inne czy takie same?

 

Wszędzie na świecie i w Ameryce, czy w Australii, czy Hiszpanii, kobiety mają zawsze to samo pragnienie: bycia zobaczoną, zauważoną i uznaną. Kobiety chcą być kochane i pragną kochać. Koniec. Kropka.

 

Ulubiony cytat motywacyjny?

 

"Doświadczenie to nie jest to, co ci się przydarza, tylko to co robisz z tym, co ci się przydarza"

Aldous Huxley, autor „Filozofia wieczysta

 

Ulubiony mówca motywacyjny?

 

Kobieta to Louise L Hay - to była moja pierwsza mentorka. Mężczyzna to Stuart Wilde, któremu do dzisiaj żaden inny mówca nie dorównuje.

 

Jak kochać życie?

 

To jest trochę tak, jak w tej przypowieści buddyjskiej:

Przychodzi uczeń do nauczyciela, siada u jego stóp i pyta: “Mistrzu, jak być szczęśliwym? A mistrz odpowiada: chcesz być szczęśliwy, to bądź.”

Więc ja odpowiem tak samo. Chcesz kochać życie, to kochaj!

Kochaj każdym oddechem, każdą chwilą, każdego poranka, jak otwierasz oczy i

każdego wieczora, jak oczy zamykasz.

No i pamiętaj o wdzięczności za dar życia: rozpocznij każdy dzień słowem „dziękuję”, pobłogosławieniem swojego życia i od modlitwy wdzięczności.

 

 

 

Ewa Foley - ceniona promotorka pozytywnego życia, trener rozwoju osobistego i charyzmatyczny mówca. Urodziła się i mieszka na Bielanach. Więcej: www.foley.com.pl

 

 

 

 

Artykuły z tej kategorii

12 września 2024
Chodź,
21 sierpnia 2024
„To
25 lipca 2024
„Byłem