Rudzik na Bielanach
"Jak żyć? Dobrze."
W wywiadzie z jedną z najbardziej fascynujących osobistości naszych czasów, życiowa opowieść staje się pełna barw i emocji. Przewijają się w niej nie tylko wspomnienia z dawnych lat, ale także refleksje nad sensem życia i szczęścia. Spotykamy niezwykłą kobietę, która swą egzotyczną podróż życia spędziła na tropieniu marzeń i realizacji pasji. Poniżej rozmowa z 93-letnią podróżniczką życia, Teresą Godlewską.
Czym jest dla ciebie szczęście?
Czym jest dla mnie szczęście? Wiele osób zadaje mi to pytanie.
Myślę, że szczęście to jest coś nieosiągalnego. Tak samo jak marzenia.
Trzeba do życia podchodzić realnie i nie sięgać po gwiazdy, które są nieosiągalne. Trzeba szukać szczęścia w rzeczach do zdobycia. Według mnie najważniejsze w życiu jest zdrowie. Bez niego nic nie możemy.
Spotkanie autorskie promujące książkę pt. 66 powodów do szczęścia.
Napisałaś niedawno książkę. Przywołanie jakich wspomnień było dla ciebie najtrudniejsze?
Ciężko mi było pisać o rodzinie, której praktycznie nie miałam… Ojciec umarł, gdy miałam dwa lata, praktycznie go nie pamiętam. Mama była zajęta, pełna różnych obowiązków towarzyskich. Nie udało mi się także założyć rodziny – z mężem szybko się rozwiodłam, a mojego syna wychowywała moja mama.
Często mówisz jednak o mamie, ciepło ją wspominasz.
Mama chciała mi zastąpić też ojca. Gdyby mogła gwiazdkę z nieba darować, to na pewno by to zrobiła. To był najwspanialszy człowiek, jakiego w ogóle można sobie wyobrazić.
Urodziła mnie w 1931 roku jako 40-latka, co na tamten okres było ewenementem. Mimo to, była bardzo nowoczesna w swoich poglądach i w wychowaniu mnie. Między nami nie było żadnych tematów tabu.
I pomogła Ci wychować syna.
Tak, bo ja pracowałam na trzech etatach. Pracowałam w telewizji, organizowałem pokazy mody, pracowałam w Polskim Związku Motorowym. Wszędzie musiałam dotrzeć sama, pociągami czy autostopem. Kiedyś nie było takich połączeń i możliwości, jak teraz. Weekendy starałam się spędzać z synem.
W książce dużo piszesz o wojnie.
Najgorsze wspomnienie to wkroczenie Rosji do Gdyni w 1945. Gwałty na kobietach i dziewczynkach na środku ulicy… Totalne zezwierzęcenie. To jest trauma na całe życie. Boję się, że historia może się powtórzyć…
Wojna mnie ukształtowała, wybuchła w momencie, gdy właśnie dorastałam i dojrzewałam. Potrzebowałam normalności, a żyłam w ciągłym strachu, obserwując najgorsze rzeczy. Znajomość języków w wielu sytuacjach uratowała mi życie..
W książce opisujesz swój pierwszy raz.
Tak, to był mój wspaniały intymny świat. Moment stania się niedziewicą jest tak ważny, że musi być połączony z czymś pięknym. Tak było w moim przypadku. Były kwiaty, piękne wyjątkowe miejsce i pełen romantyzm. I cudowny mężczyzna. Piękne wspomnienie na całe życie.
Jakbyś mogła się cofnąć w czasie, to jakiej decyzji byś nie podjęła?
Z młodych lat to na pewno żałuję tego, że zdecydowałam się na dziecko.
Nie mam macierzyńskiego instynktu. I myślę, że to chyba mojemu synowi to w jakimś sensie zaszkodziło. Byłam młoda, miałam 17 lat, gdy go urodziłam. Prawdziwą więź czułam tylko przez kilka miesięcy, gdy go karmiłam piersią. Gdy przestałam, wszystko się zmieniło. W moim małżeństwie także. Powiedziałam mężowi, że syn nie jest jego dzieckiem, by szybko rozwód dostać. To wszystko zadziało się tuż po wojnie, byliśmy młodzi, nagle w końcu wypuszczeni na wolność, bez strachu… Tak sobie to tłumaczę. Gdybym wtedy była starsza, to to byłoby najszczęśliwsze małżeństwo. Marian był aniołem, wtedy nie umiałam tego docenić.
Masz 93 lata. Jakie jest najważniejsze, najwspanialsze wspomnienie, do którego często wracasz?
Jest ich na szczęście dużo. Lubię wspomnienia z podróży. Z Afryki, Ceylonu, Cypru i z Kostaryki, gdzie miałam działkę nad samym Pacyfikiem. Pracowałam w wielu wspaniałych miejscach, np. na plantacji bawełny czy rozwoziłam arbuzy pick-upem. Od 1979 mieszkałam w Abu Dhabi i przez 35 lat byłam świadkiem jak to miasto się rozbudowało i rozwinęło.
Mieszkałaś też na Bielanach…
Mieszkałam przy metrze Wawrzyszew, przy Dantego, naprzeciwko Wolumena. Bardzo lubię Bielany. To jest jakiś taki wyodrębniony świat Warszawy. Ludzie są uśmiechnięci i bardzo friendly. Tutaj też jest niepowtarzalna zieleń! I wspaniałe Stawy Brustmana.
Marzę, by zrobić w Bielańskim Ośrodku Kultury wystawę batik. Moja znajoma – Magda Rybak - tworzy cudowne.
Jesteś optymistką i bez wątpienia masz pozytywne nastawienie do życia. Żadna trudność życiowa nie wybiła tego rytmu.
Przeżyłam 72 godziny zasypana w gruzach i przeżyłam wkroczenie Rosji, nic gorszego mnie nie spotka w życiu i temu nie dorówna. Ze wszystkim innym sobie poradzę.
Powiedz, jak żyć?
Jak żyć? Dobrze.
A co będziesz jutro robić? Jakie masz plany?
Jutro jest piątek.
No więc tak, mam trzy opcje.
Pierwsza opcja to jest pomóc wyprowadzić pięć psów mojej sąsiadki.
Druga opcja to idę na festiwal LGBT.
No i po drodze jeszcze pójdę na ten wiec lewicowy, przed Pałacem Kultury.
A co będziesz robiła za tydzień?
Za tydzień będę musiała sobie kupić nowy karnisz, lustro i żyrandol, bo przeprowadziłam się niedawno do innego mieszkania.
A gdzie spędzisz wakacje?
Ja mam ciągle wakacje.
Nasze pierwsze spotkanie.
Teresa Godlewska - była milionerką i bankrutką. Jako malutka dziewczynka bawiła się u stóp marszałka Piłsudskiego. Odwiedziła 66 krajów, mieszkała także na Bielanach. Jej motto brzmi "zawsze się jakoś otrząsnę i pójdę dalej".